W ubiegłym tygodniu redakcję naszego serwisu internetowego odwiedziła Pani Marta- uczestniczka wyjazdu na zbiór truskawek do Hiszpanii! Podzieliła się z nami swoimi spostrzeżeniami dot. warunków socjalnych, pracy i zatrudnienia Polaków u hiszpańskich plantatorów.
„…Moja przygoda z pracą w Hiszpanii rozpoczęła się w Powiatowym Urzędzie Pracy w Giżycku. W dziale Pośrednictwa Pracy dowiedziałam się o możliwości wyjazdu do pracy za granicą. Pod koniec grudnia ubiegłego roku, urząd dysponował ofertą pracy pochodzącą od Firmy- zrzeszającej hiszpańskich plantatorów. Tu u „pośredników pracy" otrzymałam niezbędne skierowanie do pracy.
Kolejny etap, to (6 stycznia 2006r.) rozmowy kwalifikacyjne w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Olsztynie. Wyjazd odbywał się na własny koszt, a po powrocie i przedstawieniu biletów „nasz urząd" dokonał zwrotu poniesionych kosztów za przejazd. Przedstawiciele strony hiszpańskiej zainteresowani byli głównie osobami, które wcześniej miały już kontakt z pracą w rolnictwie lub ogrodnictwie. Większość kandydatów z naszego powiatu pomyślnie przeszła etap kwalifikacyjny i podpisała kontrakty. Pod koniec marca telefonicznie zostałam powiadomiona o dacie i czasie mojego wyjazdu do pracy.
Wyjazd (godz. 9 rano, 6 kwietnia br. - spod Hali URANIA) odbywał się z Olsztyna 2 autokarami, które zabrały wszystkich bezrobotnych z naszego województwa. Trasa prowadziła do Wrocławia, gdzie zaplanowano pierwszą przesiadkę. Koszt przejazdu z Olsztyna do Wrocławia to 70 zł- bilet należało zachować i po powrocie do Polski PUP zwrócił 50% poniesionego wydatku.
We Wrocławiu czekały już na nas autokary polskiego przewoźnika, który zawiózł nas aż do LIONU (Francja). Ten przejazd opłacił przyszły pracodawca. Trasa była długa, ale w autokarach można było posilić się zamówioną kawą, herbatą, bądź „gorącym kubkiem" – 2 zł. Panowie kierowcy, co 4 godziny organizowali przystanki – 20 minutowe na stacjach paliwowych. Warto było mieć przy sobie jakieś drobne €, bo na terenie Niemiec toalety były płatne 0,50 €.
W LIONIE trafiłyśmy do hiszpańskiego autokaru i dotarliśmy nim w godzinach porannych 8 kwietnia do hiszpańskiego PALOS DE LA FRONTERA (Andaluzja), prowincja HUELVA. Tam czekali już nasi pracodawcy! Ja trafiłam do grupy pięciu polek – naszym miejscem pracy była plantacja w pobliżu miejscowość LEPE. Zastałyśmy tu już inne kobiety z Polski, które pracowały od lutego. Przyjeżdżają one systematycznie od 4 lat, a pochodziły z południa Polski.
Wraz z koleżankami zakwaterowana zostałam w „mieszkalnym module kontenerowym", który składał się z 6 pokoi (3 osobowe), kuchni, WC (2 kabiny), prysznica (5 kabin). W kuchni można było korzystać z 3 kuchenek dwu- palnikowych oraz 4 lodówek, był też zlewozmywak i do naszej dyspozycji pozostawała zastawa stołowa. Mogłyśmy również użytkować 2 pralki automatyczne (środki czyszczące we własnym zakresie). Pokoje wyposażone były w łóżka piętrowe oraz szafę. Miałyśmy do dyspozycji koce i poduszki, ale trzeba mieć swoje śpiwory (pomimo łagodniejszego klimatu- noce na początku kwietnia były chłodne). W pokoju korzystałyśmy z własnego czajnika elektrycznego i radio. Telewizor zabezpieczył nam pracodawca, w którym mogłyśmy oglądać jedynie hiszpańską telewizję.
Nasz dzień pracy rozpoczynał się o 800 i trwał do 1500. W późniejszym czasie, kiedy już wcześnie się rozjaśniało, pracowałyśmy od 700 do 1400. Nasza praca polegała oczywiście na zbiorze truskawek przez 6 dni w tygodniu, wszystkie niedziele były wolne. Ważna uwaga: warto jest zabrać z kraju ubranie robocze: kalosze, rękawice ochronne gumowe (kilka par, żeby nie ponosić dodatkowych kosztów od 0,45 €). Przerwa na posiłek trwała od 1100 do 1130. Stawka dzienna wynosiła 32 € netto. W czasie deszczowej pogody naszym zadaniem był zbiór truskawek w „korytarzach foliowych". Warto zaznaczyć, że na plantacji oprócz Polek zatrudnieni byli również pracownicy z Maroka oraz rodowici Hiszpanie.
Pracodawca dwa razy w tygodniu (wtorki i czwartki) zabierał nas własnym transportem na zakupy do LEPE. Znajdował się tam market sieci PLUS (znany również z Giżycka), wiec czułam się bardzo swojsko! W mieście były dostępne: kościół rzymskokatolicki, w którym w niedziele odprawiano nabożeństwo w j. polskim, restauracje, puby, dyskoteki. Można również było porozumieć się z bliskimi w kraju korzystając z automatów telefonicznych i kawiarenki internetowej (ok. 2€/ h). Poruszając się za granicą należy zawsze pamiętać, żeby mieć przy sobie dowód osobisty lub paszport. Czas wolny spędzałyśmy głównie nad Oceanem Atlantyckim (ok. 5 km) na kąpielach słonecznych i wodnych. Moja praca na plantacji trwała 2 miesiące. Powrót do kraju kosztował mnie 100 €, które potrącane było w ratach przez pracodawcę od mojego wynagrodzenia (wypłata, co 2 tygodnie).
W drogę powrotną udaliśmy się autokarem hiszpańskim, który dowiózł nas do LIONU, a następnie operator polski do Wrocławia. Stąd już na własny koszt bezpośrednim pociągiem wróciłam do Giżycka (55zł).
Jestem zadowolona z pracy i pobytu w Hiszpanii. Pomimo mojego małego doświadczenia z pracą w rolnictwie- świetnie dałam sobie radę ze zbiorem truskawek. Oczywiście poza aspektem pracy na plantacji- zachwycona byłam południem Hiszpanii i oceanem! Jeżeli w kraju nadal będę miała trudności ze znalezieniem zatrudnienia będę czyniła starania, żeby ponownie wyjechać do tego samego pracodawcy…"
Poniżej zamieszczam przykładowe ceny żywności:
-
Chleb - 0,99 €
-
Bułka bagietka - 0,45 €
-
Jajka (30szt.) - 1,50 €
-
Bułka tarta (1kg) - 0,31 €
-
Filet z piersi kurczaka (1kg) - od 6 €
-
Soki (karton) - od 0,60 €
-
Czekolada - od 0,50 €
-
Kawa (250g) - od 1,20 €
-
Ziemniaki (1kg) - od 1 €
-
Mleko (1l) – 0,60 €
-
Makaron – od 0,50 €
Warto zaopatrzyć się w kraju w „apteczkę": plastry, leki na przeziębienie i tabletki przeciwbólowe.